Wstać, otrzepać się i iść dalej

Podziel się

Marzenia o olimpijskim sukcesie, które tak długo żywiła polska społeczność WKKW w 2024 r., rozbiły się o skałę rzeczywistości. Zamiast euforii, przyszło rozczarowanie i poczucie niespełnienia. Co poszło nie tak? Czy to tylko pech, czy też wynik błędów popełnionych na długo przed igrzyskami? Pytania te wciąż pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi.

Jedno jest pewne – atmosfera zaufania i jedności, która towarzyszyła drużynie w okresie przygotowań, uległa znacznemu ochłodzeniu.

Dwanaście miesięcy temu środowisko jeździeckie przesycone było nadzieją i pozytywną energią. Dla WKKW rysowała się nie tylko szansa na start drużynowy w igrzyskach, ale także, pierwszy raz od wielu lat, na osiągnięcie sukcesu sportowego.

Polski Związek Jeździecki z całą pewnością dołożył wszelkich starań, aby promować drużynę w jak najlepszym świetle i rozbudzać oczekiwania kibiców. W materiałach promocyjnych i mediach społecznościowych podkreślano, że zawodnicy kadry wspierają się i pracują na wspólny sukces. Cykl na „Droga do Paryża” publikowany na YouTubie miał tysiące wyświetleń. W drugim odcinku Paweł Warszawski mówił: „(…) tak naprawdę drużyna buduje tę naszą kadrę i myślę, że to jest klucz do sukcesu”.

Można by pomyśleć, że to tylko dobry marketing, ale zaangażowanie zawodników, właścicieli koni, trenerów i osób wspierających drużynę tworzyło wrażenie jedności i zgrania tej grupy.

A potem przyszły same igrzyska i nagle czar prysł…

Każdy uczestniczący w tym, co się stało przed i w trakcie zawodów w Wersalu, ma swoją wersję tej historii i pewnie wszystkie są w pewnym sensie prawdą konkretnej osoby w określonej sytuacji.

Jedni twierdzili, że problemy zaczęły się już na długo przed igrzyskami, inni wskazywali na konkretne wydarzenia, które doprowadziły do załamania atmosfery w drużynie, błędy w treningu i nadużycia. Faktem jest, że brak oficjalnego stanowiska Związku i niejasne komunikaty tylko podsycały te spekulacje. Związek mógł zatrzymać szerzenie się domysłów i plotek, ale na oficjalne oświadczenie trzeba było czekać za długo. Kontrast, jaki stanowiło to zachowanie w stosunku do wcześniejszej aktywnej kampanii promocyjnej, zdawał się tylko potwierdzać, że „coś było nie tak”.

Minęły miesiące, a niedosyt rzetelnej informacji i wyjaśnień wciąż pozostaje.

 

Więcej Tutaj